|
|
|
ŻKS Polonia Bydgoszcz
Strona aktywna od 2009 roku
|
|
 |
Pierwsze wzmianki dotyczące żużla w Bydgoszczy pojawiły się w roku 1925, kiedy powstał Klub Motocyklistów Bydgoszcz. Zrzeszeni w nim zawodnicy chrzest przeszli dopiero w 1930 w Poznaniu, gdzie rozegrano zawody z tamtejszą Unią. W mieście nad Brdą wcześniej nie było na to szans, gdyż władze obawiały się o stan żużlowej bieżni lekkoatletycznej. Ustąpili 20 lipca 1930. Wtedy rozegrano pierwsze zawody. Zawodnicy jeździli na długości 4 km (10 okrążeń), a finał odbył się na dwa razy dłuższym dystansie. W roku 1945 podjęto kolejne działania tworząc sekcję żużlową w Polonii. Rok później utworzył ją Milicyjny Klub Sportowy „Partyzant”.
Ligowe ściganie rozpoczęło się w roku 1948. Władze Polskiego Związku Motorowego zaprosiły do walki 16 drużyn. Bydgoszczanie zajęli przedostatnie miejsce i musieli walczyć w drugiej klasie rozgrywkowej. Nie byli w niej jednak długo, gdyż w 1950 wywalczyli awans do najwyższej ligi. Debiut można uznać za udany, rozgrywki zakończyli na drugiej pozycji.
Tytuł Mistrzów Polski udało się wywalczyć w roku 1955. Zanim jednak doszło do pierwszego tak znaczącego sukcesu, trzeba było stworzyć silny zespół. Sprowadzono z Wrocławia braci Rajmunda i Norberta Świtałów i Mieczysława Połukarda. Wsparci Bolesławem Boninem, Zbigniewem Raniszewskim i Janem Malinowskim stanowili prawdziwy dream team ówczesnych lat. Było tak, jak wszyscy się spodziewali. Bydgoszczanie wygrywając mecz za meczem, poza jednym spotkaniem z drugim zespołem ligi – Kolejarzem Rawicz, pewnie sięgnęli po zwycięstwo. Wielki sukces, jakim niewątpliwie było zdobycie Drużynowego Mistrzostwa Polski, okazało się niemożliwe do powtórzenia przez wiele lat. Wpływ miał między innymi słabszy sprzęt, a także strata jednego z zawodników – Zbigniewa Raniszewskiego, który zginął na torze w Wiedniu 21 kwietnia 1956.
Aż przyszedł pamiętny rok 1959, w którym w roli głównej wystąpił Mieczysław Połukard. Wszystko rozpoczęło się podczas eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata w Ostrowie Wlkp. Tam był drugi za Majem. Następnie zwycięstwo w półfinale kontynentalnym w Slany i pewny awans do finału kontynentalnego rozgrywanego w Monachium. Ponownie dobry występ – trzecie miejsce za Josefem Hofmeisterem i Bjoernem Knuttsonem. Z zawodów na zawody dołączali coraz lepsi zawodnicy, więc trzeba było postarać się o lepszy sprzęt. W tym Połukardowi pomógł sprowadzony z Wrocławia działacz Bronisław Ratajczyk. Zaproponował przygotowanie sprzętu szwedzkiemu mechanikowi Tage Nyholmowi. Manewr okazał się strzałem w dziesiątkę. Finał europejski Połukard zakończył na trzecim miejscu. Wreszcie spełniło się to, czego Połukard, a także kibice i działacze oczekiwali od dawna – Polak wystąpi w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata na Wembley! Połukard spisywał się z zawodów na zawody coraz lepiej, co sprawiało, że nadzieje na sukces były ogromne. Niestety, wszystko nie rozpoczęło się po myśli Polaka. W dzień treningu przybyły maszyny wszystkich zawodników, oprócz naszego reprezentanta, który nie mógł potrenować i ostatecznie przygotować się do zawodów. Sprzęt przybył dwadzieścia minut po zakończonym treningu, a wywalczone u organizatorów kilka próbnych kółek na niewiele się zdały. Występ Połukarda na Wembley można uznać za przeciętny, z pięcioma punktami zajął dwunaste miejsce. I choć nie udało się zdobyć medalu, jak wielu się spodziewało, to można uznać za sukces, gdyż właśnie on był zawodnikiem, który przetarł szlaki i jako pierwszy Polak wystąpił w finale IMŚ w świątyni żużla na Wembley.
Połukard był także pierwszym reprezentantem Polski, który wziął udział w finale Mistrzostw Świata na lodzie. Zimą 1964/65 Paweł Łabicki z Edwardem Kupczyńskim stworzyli pierwszy w Polsce motocykl do jazdy po torze lodowym. 24 stycznia 1965 roku Mieczysław Połukard wypróbował sprzęt, a kilkanaście dni później zorganizowano turniej. Każdy jeździł sam, a zwyciężył zawodnik z najlepszym czasem, którym okazał się… Połukard. Potem do Bydgoszczy przyjechali zawodnicy z ZSRR. Zawody wygrał Mojsiejew przed Nierytowem i Dudorinem. Najlepszy z bydgoszczan był po raz kolejny Połukard, który uplasował się na piątej pozycji. Po tych zawodach Rosjanie zaprosili polonistów do siebie. Zimą 1966 bracia Świtałowie i Połukard zadebiutowali w turnieju w Leningradzie. Potem odbył się tam półfinał Mistrzostw Świata, z którego do finału przeszedł Połukard. Finał składający się z czterech turniejów odbył się w Ufie i Moskwie. Polak z dziesięcioma oczkami zajął trzynaste miejsce. W kolejnym roku Polacy po raz kolejny udali się do ZSRR. Tym razem wobec kontuzji Połukarda i słabszej postawy Rajmunda Świtały, nadspodziewanie dobrze spisał się jego młodszy brat Norbert. W finale zajął siódme miejsce i była to najlepsza pozycja Polaka na mistrzostwach świata na lodzie.
Wróćmy jednak do rozgrywek ligowych. Lata sześćdziesiąte nie należały do obfitych w sukcesy. Zespół coraz częściej określano drużyną weteranów. Lata świetności Połukarda czy braci Świtałów powoli mijały. Od roku 1963 w polskich ligach wprowadzono przepis, który mówił, że o spadku z pierwszej ligi i awansie miały decydować zsumowane punkty w cyklu dwuletnim. Od tamtej pory można było zauważyć pewną regularność. Lata nieparzyste nie należały do udanych w wykonaniu polonistów, którzy na kolejny rok mobilizowali się, by utrzymać się w lidze. Nie zawsze kończyło się to powodzeniem. W roku 1968 bydgoszczanie po zajęciu piątego miejsca i siódmego rok wcześniej musieli walczyć o ligowy byt w barażach. Przeciwnikiem była Unia Leszno. Pierwszy pojedynek w Bydgoszczy zakończył się rezultatem 43:35 i sprawa końcowego wyniku była cały czas otwarta. Do rewanżu w Lesznie bydgoszczanie przystąpili bardzo skoncentrowani i od początku objęli prowadzenie w meczu. Po dziesięciu wyścigach wynik brzmiał 33:26. W tym momencie wszystko było jasne – Polonia zostaje w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wtedy zdenerwowani gospodarze odmówili dalszych występów, gdyż uznali, że goście jeżdżą zbyt brutalnie. Ostatecznie mecz zweryfikowano jako walkower dla Bydgoszczy.
Rok 1968 kibice bydgoskiej Polonii zapamiętają nie tylko jako pierwsze baraże w historii naszego klubu. 1 września na stadionie przy ulicy Sportowej podczas meczu ze Stalą Gorzów doszło do tragedii. W jednym z biegów w upadku uczestniczył Mieczysław Połukard. Polonista zahaczył przednim kołem o motocykl prowadzącego Migosia i wpadł pod motor Dziatkowiaka. Pierwsze diagnozy nie były groźne. Mówiono o urazie kolana i oparzeniu łydki. Oparzoną nogę lekarze włożyli w gips. Pojawiła się gangrena, a nogę trzeba było amputować. W tak tragicznych okolicznościach Połukard musiał zakończyć swoją bogatą żużlową karierę. Po pewnym czasie powrócił do żużla. Skończył kurs instruktorski i zajął się szkoleniem młodych żużlowców.
Po Połukardzie nowym liderem bydgoskiego zespołu stał się Henryk Gluecklich, niechciany w Rybniku, mieście licznych talentów speedway’a. Młody zawodnik został zauważony przez działaczy z Bydgoszczy. Polonię reprezentował od 1963 roku. Przez pierwsze trzy lata spisywał się bardzo nierówno, jednak po tym czasie stał się liderem drużyny i jednym z najlepszych zawodników w kraju. Powoli zaczęła odchodzić stara gwardia, a na jej miejscu pojawili się nowi zawodnicy. Poza Gluecklichem do Bydgoszczy przybył Andrzej Koselski ze Skry Warszawa. Resztę zespołu stanowili wychowankowie – Kasa, Kosek, Dobrzański, Brzeziński i Zaranek, a także dwóch weteranów – Rajmund Świtała i Stanisław Witkowski. Efektem odmłodzenia zespołu był drugi tytuł Drużynowych Mistrzów Polski wywalczony w 1971 roku. Bydgoszczanie do rozgrywek nie przystępowali w roli faworytów i łatwo nie było. Mimo to, ciągłe starania i dobry układ tabeli sprawiły przed ostatnią kolejką, że jeśli poloniści pokonają u siebie Kolejarz Opole zdobędą mistrzostwo. Przed meczem doszło do niecodziennej sytuacji. Przez długi czas padał deszcz i sędzia uznał, że tor nie nadaje się do jazdy. Wtedy postanowiono, że tor zostanie osuszony ogniem! Organizatorzy rozlali cysternę ropy, której wystarczyło tylko na jedną prostą. Kolejne przyjechały z wojskowego lotniska. Na torze buchnęły płomienie. Po godzinie można było rozpocząć zawody. Mecz zakończył się wynikiem 45:33. Polonia po raz drugi świętowała mistrzowski tytuł. Sezon 1971 nie obfitował tylko w radosne wydarzenia. Podczas meczu Polonia Bydgoszcz – Sparta Wrocław doszło do tragedii. W szóstym wyścigu upadł młody 21-letni Jerzy Bildziukiewicz. Karetką został zabrany do szpitala. Niestety, okazało się, że nie da się go uratować. Do kolejnych jakże przykrych momentów doszło w roku 1974. Wskutek upadków zginęli 24-leti Zbigniew Malinowski i 17-letni Janusz Lament.
Wróćmy jednak dwa lata wcześniej. Tradycją jest, że klub, który zdobywa tytuł DMP w kolejnym roku organizuje finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Rozgrywany był 1 października 1972 roku. Głównym faworytem do zwycięstwa był nie kto inny jak idol miejscowych kibiców – Henryk Gluecklich. „Mały wojownik”, jak był określany przez fanów, pieczołowicie przygotowywał się do tego startu. Komplety punktów, które zdobywał mecz za meczem, nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Wszyscy byli przekonani, że to właśnie on zdobędzie tytuł najlepszego zawodnika kraju. Zawody rozpoczęły się pomyślnie. Przez cztery serie był niepokonany. Do ostatniego swojego występu postanowił wyjechać na trzecim motocyklu. Wybór ten miał fatalne skutki, gdyż na trzecim okrążeniu, kiedy miał dużą przewagę nad rywalami, zanotował defekt. Z 12 punktami na koncie ostatecznie zajął trzecie miejsce i marzenia o tytule pękły jak mydlana bańka. W zawodach zwyciężył młodziutki Plech przed Waloszkiem.
Po drużynowym tytule w 1971 i srebrnym medalu rok później, wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Niestety, w 1973 po słabym sezonie zespół musiał bronić się w barażach. 7 października w Toruniu mecz zakończył się wynikiem 44:34 dla gospodarzy. Podczas rewanżu w Bydgoszczy goście nie potrafili odnaleźć się i skutecznie walczyć z polonistami. Po pięciu biegach widniał rezultat 24:6. Do kolejnych wyścigów torunianie już nie wyjechali. Po ośmiu gonitwach sędzia przerwał zawody, a bydgoszczanie po raz kolejny mogli się cieszyć z pozostania w lidze.
20 października 1974 roku na bydgoskim stadionie rozegrano pierwszy w historii finał Mistrzostw Polski Par Klubowych. Zwyciężyła para bydgoska – Gluecklich i Kasa.
Sezon 1975 okazał się być kopią sprzed dwóch lat. Słaba postawa na wyjazdach sprawiła, że poloniści po raz kolejny musieli walczyć w barażach ze Stalą Toruń. Pierwszy pojedynek odbył się w Bydgoszczy. Gospodarze zwyciężyli 50:28. Podczas tego meczu groźny upadek zanotował Stanisław Kasa, co skutkowało skomplikowanym złamaniem nogi i przymusową rezygnacją z uprawiania sportu. Tydzień później w Toruniu mecz zakończył się rezultatem 46:32, co oznaczało, że bydgoszczanie obronili się przed spadkiem.
Kariera Henryka Gluecklich nie mogła trwać wiecznie. W 1981 roku zdecydował się ją zakończyć. W pamięci kibiców pozostanie na zawsze jako mały wzrostem, ale wielki duchem zawodnik. Przez wiele lat był niekwestionowanym liderem Polonii Bydgoszcz. Pierwszy raz miał okazję zaprezentować się w finale IMŚ w roku 1969, dokładnie 10 lat po Połukardzie, uzyskując taki sam wynik jak on – dwunaste miejsce z pięcioma punktami. Za największy indywidualny sukces uznaje się piąte miejsce w finale IMŚ we Wrocławiu. Występował również wiele razy w kadrze narodowej, z którą zdobył pięć medali mistrzostw świata, w tym złoto w 1969 w Rybniku.
Podczas kiedy karierę powoli kończył Gluecklich, w zespole pojawił się młody utalentowany zawodnik Marek Ziarnik, który z roku na rok poprawiał swoją średnią biegową, solidnie przyczyniając się do dorobku całej drużyny. Niestety, kontuzje przeszkodziły mu w osiągnięciu jeszcze lepszych rezultatów. Później działacze bydgoskiej Polonii ściągnęli Bolesława Procha ze Stali Gorzów. Już w pierwszym roku startów w Bydgoszczy zdobył „Złoty Kask”, a w zawodach ligowych stał się niekwestionowanym liderem zespołu. Choć początek lat osiemdziesiątych nie należał do udanych, gdyż Polonia dwa razy musiała bronić się w barażach, to w kolejnych latach było coraz lepiej.
Od roku 1982 rozpoczęto ponownie organizację turnieju pod nazwą „Kryterium Asów Polskich Lig Żużlowych” nawiązującego do imprezy organizowanej w latach pięćdziesiątych. Co roku zapraszano najlepszych zawodników w kraju z I i II ligi, a stawkę uzupełniali czołowi zawodnicy bydgoskiej Polonii. Pierwsze kryterium wygrał Marek Ziarnik. 25 października 1985 doszło do tragicznego wydarzenia. Podczas zawodów juniorskich Połukard stał na płycie boiska. W X wyścigu jeden z juniorów nie opanował motocykla i uderzył nim w Połukarda. Natychmiast został odwieziony do szpitala, jednak nie udało się go uratować. Na jego cześć od 1986 Kryterium Asów nazwano jego imieniem.
W połowie lat osiemdziesiątych pojawił się w Polonii młody zawodnik – Ryszard Dołomisiewicz. Karierę żużlową rozpoczął wyjątkowo szybko, bo już w wieku 16 lat. Krótko po tym przyszły pierwsze indywidualne sukcesy w kategorii juniorów, zwycięstwa w MIMP, Srebrnym i Brązowym Kasku. Coraz lepsza postawa z zawodów na zawody szybko dała mu pewne miejsce w składzie, a po odejściu Bolesława Procha, stał się kolejnym liderem odmłodzonej bydgoskiej drużyny. Końcówka lat osiemdziesiątych należała do udanych w wykonaniu polonistów, którzy w tym czasie wywalczyli trzy krążki w lidze.
Lata dziewięćdziesiąte to czas zmian, innowacji, a także wielkich emocji sportowych, które kibicom bydgoskim i nie tylko kojarzą się z jednym nazwiskiem - Gollob. To także czas największych sukcesów bydgoskiego speedwaya. Ostatnie dziesięciolecie ubiegłego wieku to również pierwsi zawodnicy zagraniczny w polskiej lidze. W Polonii byli Tony Rickardsson, Peter Karlsson, Patrick Olsson i Joergen Johansson. Dwaj ostatni jednak się nie sprawdzili. Po nich pojawili się kolejni – Sam Ermolenko, „uznana marka” w świecie speedway’a i Andy Smith, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Wspólnie z Tomaszem Gollobem stanowili o sile Polonii. Znacząca i owocna współpraca rozpoczęła się w roku 1993 z firmą Jutrzenka, co dało stabilność finansową Polonii i reklamę producentowi słodyczy.
W 1995 na bydgoskim stadionie rozegrano finał Drużynowych Mistrzostw Świata w formule par. Polacy, mimo silników od byłego mistrza świata Egona Muellera, spisali się w nich słabo zajmując szóste, przedostatnie miejsce. Zwyciężyli Duńczycy przed Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi.
Kibice Polonii przede wszystkim żyli emocjami ligowymi. Tych, z tak świetnym liderem jakim był Tomasz Gollob na czele, nie brakowało. Lata dziewięćdziesiąte i początek nowego tysiąclecia to czas największych sukcesów bydgoskiego speedway’a. Wystarczy wspomnieć pięć tytułów DMP… Wiele radości dzięki Tomaszowi Gollobowi kibice mieli również, co oczywiste, w rozgrywkach indywidualnych. Sześć tytułów IMP, sześć zwycięstw w Złotym Kasku, cztery medale IMŚ to tylko niektóre z jego osiągnięć, kiedy reprezentował nasz klub.
W wyniku kłopotów finansowych jesienią 2003 roku zamknął się pewien rozdział bydgoskiego speedway’a. By ratować sytuację powstało Bydgoskie Towarzystwo Żużlowe. Odejście z Bydgoszczy ikony polskiego speedway’a zbiegło się z pojawieniem się nowego lidera – Andreasa Jonssona. Szwed godnie zastąpił Golloba i uratował Polonii miejsce w Ekstralidze, będąc najlepszym zawodnikiem rozgrywek najwyższej klasy rozgrywkowej. Co udało się w 2004 roku, nie powiodło się trzy lata później i Polonia Bydgoszcz po raz pierwszy w historii spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej. Już po roku udało się powrócić do elity. Oby było to dobrym prognostykiem na kolejny tak długi pobyt wśród najlepszych. |
|
 |
|
|
|
1. Tauron Tarnów 24 +138
2. Falubaz Zielona Góra 20 +58
3. Unia Leszno 19 +2
4. Stal Gorzów 18 +124
5. Unibax Toruń 18 +81
6. Marma Rzeszów 12 -30
7. Polonia Bydgoszcz 11 -28
8. Sparta Wrocław 10 -99
9. Wybrzeże Gdańsk 6 -131
10. Włókniarz Częstochowa 6 -115 |
|
|
|
|
 |
|
|
|
|